Dawno mnie „tu” nie było (ktoś tęsknił?). Nie piekę*, nie gotuję, w jakimś sensie wciąż mnie ‚nie ma’. Wciąż w rozjazdach, wciąż stołując się w różnych miejscach. To ma swoje dobre strony bo poznaję nowe smaki, odkrywam nowe miejsca i nowe sposoby na sprawdzone potrawy. Kręcą mnie (nomen omen) wszelkie ‚twisty’ na temat klasyków – nie dalej jak wczoraj jadłam pyszny krem z pieczonych buraków (taka wariacja na temat barszczu ale zupełnie nowe melodia). Te trufle chodzą za mną od dawna – są świetne na podróż bo to potężna dawka energii, w lodówce mieszkają długo i nic się z nimi nie dzieje więc jak wracam wściekle głodna do domu to często ratują mi życie. Próbowałam je robić na różne sposoby, modyfikując przeróżne przepisy i ten poniżej jest wynikową – całkiem udaną, moim skromnym zdaniem. W wielu przepisach mowa o namaczaniu daktyli czy prażeniu kokosa – nie zawracam sobie tym głowy, dzięki temu te trufle robią się błyskawicznie, łatwo uzyskuje się konsystencje pozwalająca na ich ‚ulepienie’, nie tracą kształtu i w ogóle są cudne. Trzeba tylko uważać na dobór orzechów – niektórych orzechy pekan mocno uczulają (warto zjeść jednego i odczekać 24h czy nic się nie dzieje) no i dobrze wybrać daktyle by nie były zbyt suche i zbyt nafaszerowane chemią.
Trufelki daktylowo-orzechowe wegańskie
- 1 szklanka daktyli
- 1 szklanka wiórków kokosowych
- 1 szklanka orzechów pekan
- 1/2 łyżeczki soli dobrej jakości
- 1 łyżeczka oleju kokosowego
- kakao, kawa, czekolada gorzka (opcjonalnie)
Do blendera wrzucić daktyle i zmiksować. Dodać wiórki kokosowe (można je wcześniej podprażyć na suchej patelni, ja pomijam ten krok) oraz orzechy i pulsacyjnie wymieszać do uzyskania jednolitej masy. Na końcu dodać sól i olej i ew. dodatki do smaku (np łyżkę surowego kakao lub łyżeczkę kawy rozpuszczalnej).
Tak przygotowaną masę formować w kuleczki wielkości orzecha włoskiego (wychodzi ok 15 szt) i odstawić do lodówki na 30 minut. Po tym czasie można je obtoczyć w: kakao, wiórkach kokosowych, rozpuszczonej gorzkiej czekoladzie lub zostawić saute.
Jeść ze smakiem (i umiarem!) 🙂
PS. Warto spróbować masy przez włożeniem do lodówki i jeśli komuś wyda się mało słodka to dodać łyżeczkę miodu ale nie podaję w składnikach bo w/g mnie daktyle są aż nadto słodkie.
*Jeśli piekę to chałki na specjalne zamówienie lub sernik.
Cudowne zdjęcia i wspaniałe trufelki.
Właśnie zrobiłam…. Przepyszne !