Są symbolem wakacji – porannego wstawania by iść do lasu nazbierać jagód. Kiedy już człowiek zdążył w amoku innych aktywności prawie zapomnieć co robił bladym świtem, to mama wołała z ganku, gdzie na tacy stały szklanki z zimniuteńkim mlekiem i one… jagodzianki! Po brzegi same wypełnione fioletowym nadzieniem, oprószone cukrem pudrem, jeszcze ciepłe. A potem buzie, zęby, ręce wszystko było fioletowe, zupełnie jakbyśmy właśnie przechodzili epidemię ospy i dopiero co odbyli bliskie spotkanie z fioletem gencjanowym.
Och, i tak.. wszyscy wiedzieli, że to dopiero preludium bo na kolację wjedzie na stół pełna miska pierogów z jagodami, podanych ze śmietaną tak gęstą, że można ją było nożem kroić. A dorośli krzyczeli na przemian widząc nas pędzących do stołu ‚umyjcie najpierw ręce, na litość boską!’ i ‚chociaż bluzki zdejmijcie, przecież te plamy nigdy nie zejdą!’.
I dziś kiedy wyciągam z pieca jagodzianki przed oczami mam właśnie te beztroskie dni, mamę w letniej sukience i z ramionami brązowymi od słońca, szczeniaki u sąsiadów, łąkę pełną pasikoników, która czekała… więc piło się to mleko na jednej noce stojąc, brało wielką jagodzianką w rękę (a drugą czasem w kieszeń!) i biegło dalej… ku latu!
Więc dziś.. jagodzianki, upieczcie koniecznie i powspominajcie wakacje sprzed lat 🙂
Jagodzianki
na zaczyn drożdżowy:
– 50g drożdży
– 1 łyżka mleka
– 1 łyżeczka cukru
na ciasto:
– 0,5 kg mąki
– 100g masła
– 0,5 szklanki cukru
– 4 żółtka
– 400ml mleka
na nadzienie:
– 300g jagód
– 1 łyżka mąki ziemniaczanej
– 3 łyżki cukru
Wszystkie składniki na zaczyn wymieszać (mleko powinno być letnie) i odstawić do podrośnięcia na ok 10 minut. W tym czasie rozpuścić masło i odstawić do wystygnięcia.
Mąkę wymieszać ze szczyptą soli i cukrem, dodać rozczyn, mleko, masło i żółtka – wyrobić ciasto aż będzie miękkie i będzie odchodzić od miski (ja wyrabiam je w robocie z końcówką typu hak).
Ciasto przykryć ściereczka i odstawić do wyrośnięcia na ok. 1,5 godziny.
Jagody umyć, przesuszyć i w miseczce wymieszać delikatnie z cukrem i mąką ziemniaczaną.
Gotowe ciasto wykładamy na stolnicę i formujemy bułeczki. Są dwie główne szkoły – albo nakłada się na kółka wycięte z rozwałkowanego ciasta farsz i skleja jak pierogi, a potem kula by uformować bułki albo dzieli się ciasto na dwie części i obie rozwałkowuje, a następnie w pewnych odstępach kładzie się na pierwszy płat ciasta farsz, przykrywa drugim płatem i szklanką wycina bułki i skleja brzegi.
Ja dzielę ciasto na równe części (ok 70g na małe jagodzianki), formuje kulki i spłaszczam je wałkiem lub ręką – nakładam nadzienie i dokładnie sklejam brzegi (trzeba je ciut przyszczypywać by na pewno bułki w trakcie pieczenia się nie ‚otworzyły). Potem kładę na stolnicy ‚szwem’ pod spód i delikatnie ją turlam, formując kształt podłużnej bułeczki. Dla bezpieczeństwa układam je na blaszce miejscem łączenia pod spodem.
Przygotowane bułeczki rozmieszczamy na blaszce przykrytem papierem do pieczenia, zachowując odstępy i zostawiamy na ok 40 minut do powtórnego wyrośnięcia. To ostatni moment by poprawić coś jeśli bułeczki zaczną się otwierać i będzie widać nadzienie.
Wyrośnięte bułeczki wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 200C i pieczamy ok 12-15 minut. Nie wierzę by ktoś czekał aż wystygną 🙂 Jest szansa, że nawet nie zdążylibyście ich polukrować (ale gdyby ktoś chciał lub piekł w nocy i w związku z tym mógł sobie pozwolić na takie dodatkowe czynności to przepis na lukier jest tutaj) więc wystarczy je posypać cukrem pudrem.
Mniaaaaaaaaaaaam!
Ależ urocze bułeczki 🙂
Chciałam się upewnić w kwestii ilości mleka, bo kiedy zagniatałam ciasto już przy 200 ml było ok, dodałam więc jeszcze trochę (tak, że razem pewnie było ze 300 ml) i ciasto było naprawdę luźne – czy to dobrze? Pytam, bo domyślam się, że dzięki temu jagodzianki będą super puszyste, ale zaciekawiło mnie to mleko, bo w innych przepisach albo w ogóle go nie ma albo jest tylko w ilości 250 ml na 500 g mąki.
Moje ulubione:)
Ciągle szukam jagód, i tracę trochę nadzieje, że dolecą do Ire. Marzą mi się pierogi także i moze jakiś sernik z nimi.
Pozdrowienia:) Di
A próbowałaś z borówkami amerykańskimi?
No i zrobiłam wreszcie jagodzianki! Wszystko super, ale bułeczki są niewykonalne przy ilości 400 ml mleka!!! Szkoda, że Autorka bloga nie odpisała na pytanie Paminki, zaoszczędziłaby mi stresu. Ciasto było tak rzadkie, że absolutnie nie dało się formować bułeczek, ba, nawet wykroić kółek. Przelewało się wprost przez palce. Musiałam „dognieść” mąką i bułeczki ostatecznie uratowałam.