Wczoraj, kiedy ucierałam ciasto na placek z porzeczkami przypomniało mi się, że ostatnio kiedy kupiłam porzeczki z zamiarem upieczenia czegoś zapytałam o inspiracje na facebooku. Wtedy ktoś podał linka do tego przepisu na muffinki z porzeczkami. Znam ten przepis, choć faktycznie ostatnio o nim zapomniałam – być może dlatego, że to nie są klasyczne muffinki, które można zrobić bez użycia miksera tzn łącząc suche składniki z mokrymi. Zazwyczaj kiedy mam ochotę na ‚babeczki’ (tak często w naszym domu mówimy na muffinki) to fakt, że nie muszę wyciągać żadnego sprzętu oprócz dwóch misek i łyżki jest dużym plusem. Tym razem skusiłam się na tę ucieraną wersję, trzymając się jednak bardziej oryginalnego przepisu Nigela Slatera (wprowadzając jednak pewne zmiany):

 

 

 

Muffinki z czerwonymi porzeczkami

– 110g mąki (u mnie pełnoziarnista)
– 110g masła
– 65g cukru (u mnie drobnoziarnista demerara)
– 2 jajka (najlepiej od kur z wolnego wybiegu)
– 1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
– 125g czerwonych porzeczek
– cukier puder (do dekoracji)

Miękkie masło zmiksować z cukrem na gładką masę, a następnie dodawać jajka (po jednej sztuce). Miksować przez 3 minuty, dodać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Wstawić do lodówki na minimum godzinę (a najlepiej na całą noc). Wyjąć, delikatnie wmieszać porzeczki w ciasto. Piec przez 20 minut w piekarniku nagrzanym do 200C (180C z termoobiegiem). Zostawić do wystygnięcia, posypać cukrem pudrem.

PS. Jeśli ktoś lubi porzeczki, a jeszcze nie próbował t o gorąco polecam galaretkę z czerwonych porzeczek – ja chyba będę musiała szybko zrobić jeszcze jedną porcje, bo zapasy „na zimę” już się prawie całkowicie zjadły 😉