Odczarowywanie jabłek trwa – postanowiłam wcielić w życie metodę małych kroczków. W przenośni i dosłownie.
Nie będzie od razu mega szarlotki ani nawet swojskiego jabłecznika! Będą… ciastka z jabłkami i cynamonem.
To jak skrzyżowanie szarlotki i racuchów z jabłkiem (minus drożdże). I wziąć toto można do szkoły albo pracy, wrzucić do torebki albo plecaka, zjeść w autobusie albo czekając na poczcie. Jabłkowe (a może jabłczane) ciacha górą!
Trzeba się tylko powstrzymać żeby ciasta na surowo nie wyjeść bo pyszne jest. Niektórzy złośliwi twierdzą, że smakuje lepiej, niż po upieczeniu. Ale ja twierdzę, że mówią tak tylko dlatego, by mieć pretekst do zrobienia tych ciastek raz jeszcze. A, i najlepsze są na drugi dzień – są miękkie, wilgotne i obłędnie pachną cynamonem. Jesień, panie sierżancie. Pełną gębą jesień, nomen omen 🙂

Mini szarlotki

– 1 duże jabłko (albo 2 średnie)
– 1 opakowanie cukru waniliowego
– 4 łyżki cynamonu
– 200g masła
– 4 jajka
– 2 1/2 szklanki mąki
– 3/4 szklanki cukru
– 2 łyżeczki proszku do pieczenia

Jabłko obrać, usunąć gniazdo nasienne i pokroić w małą kostkę. W miseczce wymieszać pokrojone jabłko z połową opakowania cukru waniliowego i 2 łyżkami cynamonu – odstawić. Masło (w temp. pokojowej) utrzeć z cukrem na puszystą masę, dodać pozostały cukier waniliowy, a następnie pojedynczo dodawać jajka i nadal ucierać. Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia i pozostałymi 2 łyżkami do cynamonu i dodać do masy maślanej. Wymieszać, a na końcu delikatnie wmieszać do masy kawałki jabłka. Ciasto powinno być dość gęste, a jabłko powinno dobrze się do niego kleić.

Na blasze wyłożonej papierem do pieczenia formować łyżką nieduże, okrągłe ciastka (ok 1cm wysokości) zostawiając odstępy bo ciastka rozleją się ciut i urosną. Piec w piekarniku nagrzanym do 180C przez 20 minut. Po przestygnięciu można posypać cukrem pudrem.

A niedługo kolejny krok w kierunku szarlotki 🙂