Czasami dopada człowieka niemoc. Bo przesilenie wiosenne, bo chandra, bo tumiwisizm, bo choroba albo inna złamana ręka.
Niemoc nie oznacza (niestety) braku chęci na coś dobrego. W takim przypadku należy swoją zachciankę oddać w czyjeś ręce. W przypadku tego przepisu to mogą być bardzo początkujące (lub tylko odrobinę mniej rozleniwione) ręce. W moim przypadku były to ręce zaprzyjaznionej nastolatki. Nastolatka jest właścicielką ksiązki pt 'Wielka księga przepisów’, skąd przepis oryginalnie pochodzi.
Od razu zaznaczam, że nie przyjmuję zażaleń i reklamacji jak się ktoś od tych ciasteczek uzależni. Będę głucha na argumenty, że robi się je w ciągu 20 minut i nie potrzeba nawet miksera. Nie przyjmę argumentów, że są tak łatwe, że zaprzyjazniony 7-latek sobie z nimi radzi sam. Zupełnie się tym nie wzruszę. Mogę (co najwyżej) zasugerować, że jak to się komuś nie podoba, to może mi je zapakować i wysłac, o!
Ciasteczka wiosenne (z masłem orzechowym)
– 2 szklanki mąki
– 1/2 szklanki cukru
– 1/2 szklanki masła orzechowego
– 1/2 kostki masła (w temp. pokojowej)
– 2 łyżki jogurtu naturalnego
– cukier waniliowy
– 1/2 łyżeczki sody
Piekarnik nagrzewamy do 180C. Wszystkie składniki oprócz mąki wrzucamy do miski i zagniatamy. Stopniowo dodajemy mąkę i zagniatamy cały czas aż ciasto będzie gładkie. Z ciasta lepimy kuleczki wielkości orzecha laskowego.
Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia i kładziemy na nią spłaszczone w dłoniach kulki – możemy widelcem odcisnąć na nich wzorki.
Pieczemy 12-15 minut – z blachy zdejmujemy po przestygnięciu (zaraz po upieczeniu będą dość miękkie, co może sprawiać wrażenie nieupieczonych)
Po 2 godzinach wracamy do kuchni (bo przecież zostało drugie pół słoika z masłem orzechowym i ponawiamy eksperyment) 🙂
A przy okazji niemocy nie pojawiła się jedna notka na blogu – chciałam Wam pokazać jak się u nas zrobiło kolorowo ostatnio – zdjęcia poniżej:
Turkusowy tort z Bardzo Ważnej Okazji
i pasujący do niego trzykolorowy, pastelowy deser z tej samej okazji 🙂
Było ładnie, i smacznie też!
podobają mi się te turkusy, ale najbardziej to jednak te ciasteczka, bo uwielbiam orzechowe masło i pewnie byłabym jedną z tych uzależnionych składających zażalenia..;-)
Turkusowe pyszne szaleństwo 🙂
Piekne zdjecia – ale to przeciez nic nowego…
A ciasteczka z maslem orzechowym faktycznie maja uzalezniajaca moc!
Ale cuda tworzysz!
Ale pyszności! 🙂 uwielbiam wręcz masło orzechowe 🙂
U mnie dzisiaj też ciasteczka z masłem orzechowym przed chwilą upieczone;) Twoje wyglądają bardzo apetycznie;) Śliczne zdjęcia;)
świetnie wyglądają, muszą być przesmaczne :]
Opracowałam sposób na taśmową produkcję ciasteczek – a właściwie na fazę formowania. Jestem z tych właśnie, co to snują się pół dnia w szlafroku i piją entą kawę, tęsknią za kanapą, choć jeszcze się z niej nie podnieśli :D, więc lepienie kulek, a potem ich rozpłaszczanie, to dla mnie droga przez mękę. Ciasteczka więc wykonałam metodą kopytkową: wałkujemy wałeczek o średnicy 3 cm, kroimy na talarki o grubości 1 cm i …myk widelczykiem paseczki, nie za mocno, bo pęka.
A duma mnie rozpiera, jakbym to ja była autorką teorii względności. Pozdrawiam
@monotema – ja tak robie kruche ciasteczka jak mam mało czasu 🙂
tapeta świąteczna = rewelacja 🙂
Cudna tapeta! Na każdą nową czekam z niecierpliwością 🙂
Spontanicznie, po przeczytaniu przepisu, kiedy okazało się, że mam wszystkie składniki, baaaardzo ekspresowo zrobiłam te ciasteczka. W smaku super, a zapach w domu obłędny 🙂
Cieszę się, że przypadły do gustu 🙂