Lubię je za coś więcej niż połączenie smaku cytryn i maku. Lubię je za to, że na ciepło są obłędnie pyszne. Lubię je za kremowość białego sera. Lubię je za nieskomplikowany sposób przygotowania – mało jest innych ciastek, które obędą się bez wykrawania foremkami, formowania itp – te po prostu kładzie się łyżką (co jest szczególnie istotne w przedświątecznym ferworze walki). Lubię je za kolor. Lubię je za to, że są. Krótko – bo znikają błyskawicznie (czasem nawet tak szybko zanim zdążą wszystkie ostygnąć) – ale są.

Cytrynowe ciasteczka z makiem
– 120g kremowego serka (u mnie – Bieluch)
– 4 łyżki masła (w temp. pokojowej)
– 1/2 szklanki cukru pudru
– 1/2 szklanki cukru
– 1 jajko
– 1 cytryna
– 1 szklanka mąki (u mnie 1,5 szklanki)
– 1 łyżka maku
– 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

Zetrzeć skórkę z cytryny i wycisnąć z niej sok. Utrzeć mikserem masło z serkiem. Dodać oba cukry, jajko, sok z cytryny i aromat waniliowy. Można odstawić mikser – nie będzie już potrzebny. W misce wymieszać mąkę*, proszek do pieczenia i szczyptę soli. Do suchych składników dodać mokre i wymieszać szpatułką. Na końcu dodać mak i skórkę z cytryny i delikatnie wymieszać.

Na blaszce wyłożonej papierem nakładać łyżką ciasto i piec ciasteczka przez ok 10-12 minut w temp. 180C (uwaga! zezłoci się tylko spód ciasteczek więc trzeba obserwować żeby się nie przypaliły).
Można posypać cukrem pudrem, można udekorować lukrem cytrynowm – a można po prostu zjeść je saute, póki ciepłe 🙂

* – ze względu na konsystencję Bielucha dodałam więcej mąki, przy użyciu innego serka proponuje dodać tylko 1 szkl. mąki i ew. dosypywać jeśli ciasto będzie zbyt rzadkie – powinno być dość gęste