Pora na konkursowy przepis nr 2 – tym razem Kanebulles.
Marta napisała, że przepis został przetłumaczony z jez. szwedzkiego, a ja pomyślałam, że chętnie zobaczę czym się różni oryginalny „ichni” przepis od tego, który już znam na cynamonowe ślimaczki. Najbardziej zaciekawił mnie zupełnie inny sposób na cynamonowe nadzienie tych bułeczek…

Kanebulles – szwedzkie bułeczki cynamonowe

na ciasto:
– 3/4 kostki margaryny,
– 1/2l mleka,
– 5dkg drożdży,
– sól (1/2 łyżeczki),
– 3/4 szklanki cukru,
– ok 6 szkl. mąki (1,4 l) ,

na masę:
–  1/4 kostki margaryny,
– 2 łyżki cynamonu,
– 1/2 szkl. cukru (u mnie trzcinowy – bluespoon)



1. Drożdże rozpuścić w pół szklanki mleka z łyżką cukru
2. Margarynę roztopić (3/4 kostki) i zmieszać z resztą mleka, ostudzić
3. Gdy drożdże urosną, zamieszać wszystko razem, dodać mąkę, sól, cukier i ugnieść
4. Pozostawić ciasto do urośnięcia na godzinę
5. W tym czasie przygotować masę: utrzeć 1/4 margaryny + 2 łyżki cynamonu + cukier
6. Ciasto podzielić na 2 części, rozwałkować na prostokąt
7. Prostokąt posmarować masą (z pkt 5)  i zwinąć w rulon (jak na roladę)
8. Rulon pokroić na plasterki, posmarować jajkiem i posypać cukrem (najlepiej grubym)
9. Piec 10 min w 225C

Z tej porcji wychodzi ok 25 bułeczek – można więc spokojnie zrobić z połowy porcji, choć nie wiem czy warto bo znikają błyskawicznie 🙂

Prawdę mówiąc one na surowo wyglądają tak apetycznie, że ma się ochotę je zjeść. Przyznaję bez bicia, że połączenie brązowego cukru z cynamonem wyjątkowo mi odpowiada.

Ten przepis bierze udział w konkursie wakacyjnym – jeśli komuś się spodobał będzie na niego mógł zagłosować w III etapie konkursu. Do wygrania – między innymi taka sympatyczna lista zakupów.

Kanebulles zniknęły u mnie w mgnieniu oka. Niech zachętą do wypróbowania tego przepisu będzie fakt, że w moim piekarniku właśnie piecze się druga „transza” tych bułeczek. Jeśli ktoś wypróbuje – pamiętajcie o zostawieniu komentarza 🙂

Smacznego!