Pomarańcze. Mak. Oba smaki nieodłącznie kojarzą mi się z Bożym Narodzeniem.
Ciasto łączące te dwa smaki to coś idealnego na gwiazdkowy stół. Pachnie nieziemsko kiedy się piecze, a samo ciasto przed upieczeniem jest tak niewiarygodnie lekkie i delikatne, że podane na surowo, jako deser na pewno nie wzbudziłoby niczyich podejrzeń. Można do niego zrobić polewę pomarańczową, ja z niej zrezygnowałam – zamiast tego wybrałam posypanie cukrem pudrem.
Sezon gwiazdkowy uważam za rozpoczęty! 🙂

Ciasto pomarańczowo-makowe

– 120g maku
– 250ml mleka
– 220g masła
– 220g cukru
– 3 jajka
– 300g mąki
– 2 łyżeczki proszku do pieczenia
– 1 laska wanilii
– 1 łyżka skórki pomarańczowej
– 4 łyżki soku pomarańczowego

– 125ml złotego syropu i 1 pomarańcza (opcjonalnie, na polewę)

Podgrzać w rondelku mleko i dodać do niego mak. Podgrzać (ale nie doprowadzić do wrzenia). Kiedy mleko będzie gorące, odstawić z ognia żeby ostygło.
Masło (powinno być w temp. pokojowej) ubić z cukrem na puszystą, jasną masę. Dodawać pojedyńczo jajka i nadal ubijać.
Mąkę przesiać i wymieszać z proszkiem do pieczenia i szczyptą soli. Podzielić na trzy równe części.
Do masy maślanej dodawać po łyżce jedną część mąki. Następnie (również powoli) dodawać połowę mleka z makiem. Znów po łyżce drugą część mąki, pozostałe mleko i wreszcie trzecią część mąki. Na końcu dodać wanilię, skórkę i sok.

Wlać ciasto do natłuszczonej formy (ja piekę w tortownicy z kominkiem) i wstawić do nagrzanego do 180C piekarnika. Foremkę wstawić na ciut niższy poziom niż środkowy i piec ok 60 minut (do suchego patyczka). Zostawić na parę minut w formie a następnie studzić na kratce przez ok 3h.

Do przygotowania glazury trzeba ze skórkę pomarańczy zrobić cieniutkie paseczki i wycisnąć sok. Na małym ogniu podgrzać złoty syrop, a  następnie dodać do niego wiórki i sok. Zostawić na ogniu około 5  minut, od czasu do czasu mieszając. Polać ciasto tuż przed podaniem.

Jeśli jesteście już w światecznych nastrojach, to po inspiracje o ozdobach świątecznych, prezentach, dekoracjach – zapraszam tutaj
A na facebookowej stronie Blue spoon trwa – przyznaję, póki co mało świąteczna – dyskusja o ulubionych zupach.